Filologia Angielska WWSIS Wrocław

Filologia Angielska WWSIS Wrocław


#1 2008-03-01 02:21:06

Nepharis

Administrator

4288339
Call me!
Zarejestrowany: 2008-02-22
Posty: 24
Punktów :   

Roland Topor - Wybrane

WYPADEK

Chrystus zdecydowanym krokiem wstąpił na wody jeziora Genezaret. Apostołowie, wciąż jeszcze z niedowierzaniem, obserwowali stopy Pana. Jezus szedł po wodzie! Nie zanurzał się ani na milimetr! Z oczyma wzniesionymi ku niebu, zdawał się nie pamiętać, gdzie się znajduje.
Krzyk wyrwał się z piersi apostołów. Za późno. Jezus nie zauważył skórki od banana. W czasie krótszym, niż można to sobie wyobrazić, poślizgnął się i roztrzaskał czaszkę o grzbiet fali.



CIĘŻKA OPERACJA

Rannego ułożono na stole. Gdy zastosowano prowizoryczną narkozę, chirurg, w rękawiczkach i w masce, wyciągnął rękę i rzucił sucho:
— Skalpel!
Wykonał podwójne cięcie na krzyż. Kula tkwiła w ranie.
— Szczypce! — rzekł chirurg.
Szczypce chwyciły kulkę rtęci, ale ta się zaraz wyślizgnęła. Chirurg zaklął. Ze złością łapał kulki rtęci, turlające się po całej ranie. Na próżno. Wściekły, rzucił szczypce i próbował chwytać palcami, ale przeszkadzały mu rękawice. Ściągnął je. Kuleczki tymczasem wpadły w głąb rany. Było za mało miejsca, żeby je łowić. Jednym cięciem skalpela poszerzył otwór.
Człowiek już dawno nie żył, a chirurg wciąż jeszcze zawzięcie chwytał palcami błyszczące, srebrne krople.

ALIBI DZIECKA

— Mamusiu — powiedział mały Serge budząc się — dzisiaj w nocy przyszedł jakiś pan i zrobił siusiu na moje łóżko.
Mamusia małego Serge'a uśmiechnęła się pobłażliwie.
— To niedobrze — rzekła po prostu — nie rób tego więcej,
Opowiedziała mężowi i oboje uśmiali się serdecznie. Lecz gdy następnego ranka historia się powtórzyła, zaczęli się niepokoić. Mały Serge miał osiem i pół roku. Od dawna już mu się to nie zdarzało.
— Jutro, jeśli to się powtórzy, zaprowadzimy go do lekarza.
Musieli go zaprowadzić.
Lekarz zbadał dziecko, wypytał je zręcznie, po czym zawyrokował:
— Musiał mu ktoś zrobić przykrość i chłopiec podświadomie mści się w ten sposób.
W rezultacie rodzice małego Serge'a popadli w taki kompleks winy, że nie śmieli niczego odmówić maleństwu, które mimo tych wyjątkowych warunków moczyło łóżko każdej nocy.
Dziecko powtarzało z uporem:
— W nocy przyszedł jakiś pan i zrobił siusiu na moje łóżko.
Rodzice już się nie uśmiechali. Trzeba było działać.
Tatuś i mamusia schowali się za szafą, by czuwać nad snem jedynaka.
O trzeciej nad ranem jakiś kształt zjawił się przy łóżeczku. Wkrótce rozległ się odgłos wodotrysku. Potem dźwięk ucichł i postać oddaliła się z wolna, jakby z żalem. Był to osobnik wysokiego wzrostu. Na ułamek sekundy promień księżyca oświetlił mu twarz, w następnej chwili człowiek zniknął.
— Poznałeś go? — spytała mama.
— Tak — odrzekł tata zduszonym głosem. — To on. Mój kierownik działu.
— Wiesz, co powinieneś teraz zrobić? On też ma małego chłopca. To dwa kroki stąd.
Biedak kręcił się i wiercił.
— Nie chce mi się, kochanie, przysięgam ci, że chętnie bym poszedł, ale mi się nie chce.
— Zdaje się, że w kuchni jest jeszcze trochę piwa. Chodź, wypijesz szklaneczkę. To ci doda odwagi.






no i na koniec bajka z morałem nakrapiana erotyka


CIUPCIAC KRÓLOWĄ

Pewnego razu był sobie chłopczyk, który gdy rodzice pytali, kim zostanie, jak dorośnie, odpowiadał nieodmiennie:
— Jak będę duży, pociupciam królową.
Nietrudno sobie wyobrazić zmieszanie rodziców wobec zwariowanego pomysłu, który z braku królowej był tym bardziej szaleńczy. Ojciec i matka trawili cale godziny, przemawiając latorośli do rozumu. Błagali jedynaka, by znalazł sobie inne zajęcie, ale on, uparty jak osioł, pozostał głuchy na prośby i groźby.
Kacper, tak bowiem zwał się opętany, rósł, kołysany szaleństwem, nie przejmując się obawami najbliższych. Poszedł do podstawówki, potem do liceum. Był uczniem przeciętnym, nauka przychodziła mu bez większego wysiłku. Pewnego dnia szkolny psycholog wezwał rodziców Kacpra...
Najpierw kilka razy chrząknął i mruknął żałośnie „Hmmm...”, a potem wypalił:
— Zapewne państwo wiedzą, że zajmuję się badaniem dzieci pod kątem ich przydatności do poszczególnych zawodów. Otóż, i to jest właśnie powód naszej rozmowy, przypadek Kacpra jest zupełnie wyjątkowy. W rzeczy samej chłopiec nie nadaje się do niczego...
— Ależ to dobry uczeń — zaprotestowała matka — on...
Psycholog uspokoił ją gestem dłoni.
— Niech mi pan pozwoli skończyć. Otóż nie jest zdolny do niczego, prócz...
— Prócz?
— Prócz ciupciania królowej. Wiem, że to się może wydać bezsensowne, ale tak jest. Sądzę, że najlepiej nie sprzeciwiać się powołaniu. A nuż sam zrezygnuje?
— O, nie, panie psychologu, nie zrezygnuje. Już od małego nie chciał o niczym innym słyszeć.
— No, skoro tak...
Rodzice Kacpra wrócili do domu zasmuceni.
Kacper wyrósł na dorodnego młodzieńca, ani zbyt ładnego, ani specjalnie mądrego, ale sympatycznego i pełnego energii. Pozdawał nie najgorzej końcowe egzaminy, a potem oznajmił, że wyrusza w świat.
Matka zalała się łzami.
— Pójdziesz szukać królowej, moje maleństwo, i narazisz się na tysiące niebezpieczeństw!
Ojciec, trzeźwiej myślący, poprzestał na westchnieniu.
— No dobrze, skoro taka twoja wola. Ale nie łudź się zbytnio. Nie każdy, kto zechce, może ciupciać królową.
Maszerował długo, bardzo długo. Zdarł stopy do krwi, ale wreszcie dotarł do jedynego królestwa, jakie jeszcze pozostało.
Od razu udał się do królowej.
— Czego pan sobie życzy? — spytała.
— Chcę panią ciupciać.
Królowa nic nie odpowiedziała, ale Kacper zauważył, że pomysł przypadł jej do gustu. Podszedł więc i położył rękę na jej lewej piersi. Królowa uśmiechnęła się i kazała damom dworu wyjść. Kiedy zostali sami, wstała i podeszła do innego, szerszego tronu. Zachęciła Kacpra, by przy niej usiadł. Oczywiście, nie dal się prosić.
Spróbował ją objąć w talii, ale cmoknęła cicho.
— Nie od razu — szepnęła.
— Dlaczego?
— Jeżeli pójdzie panu zbyt łatwo, będzie pan rozczarowany — odparła, czerwieniąc się.
— Ach, ty mała figlarko, o mnie się nie martw!
Przyciągnął jej głowę i pocałował w usta. Językiem pieścił podniebienie. Kiedy się od niej oderwał, królowa lekko dyszała.
— Niech mi pan pozwoli zebrać myśli...
— To niepotrzebne, nie, naprawdę niepotrzebne.
Zadarł suknię z ciężkiego brokatu. Królowa miała ładne, kształtne nogi, których urodę podkreślały błękitne jedwabne pończochy Odpiął podwiązki i dłonią pieścił wewnętrzną stronę ud. Próbowała wprawdzie zewrzeć kolana, lecz ręka Kacpra była między udami i powoli wędrowała w górę. Opór słabł zresztą, w miarę jak się przesuwała. Wkrótce dwie dłonie mogły się zmieścić bez trudu w szparze tuż pod czubkiem majteczek. Kacper nie omieszkał z tego skorzystać.
Teraz królowa się niecierpliwiła. Dyszała jak spaniel. Chcąc łatwiej ściągnąć figi, oparła się o poręcz i uniosła na tronie.
— Niech mi pani siądzie na kolanach — zaproponował Kacper.
Miał już rozpięte spodnie.
Królowa usłuchała. Kacper chwycił ją w talii, lekko uniósł i posadził wyżej. Królowa wierciła się i toczyła białkami wybałuszonych oczu. Gdy po kilku bezowocnych próbach udało mu się wreszcie trafić w odpowiednie miejsce, zadrżała gwałtownie.
Rzęziła.
— Popieść mi piersi, długo, mój skarbie, moje berełko!
A potem:
— Jak ci na imię?
— Kacper.
— A mnie... Wysokość. Och!
Królowa przechyliła się w tył i zaczęła się ślinić. Omal nie spadła na podłogę, ale szczęśliwie zdołał ją pochwycić.
Później, zapinając ubranie, królowa spytała głosem pełnym nadziei:
— Co teraz z nami będzie?
— Nic. Wracam do domu. Niedługo znów przyjdę. Kocham panią.
Królowa z goryczą potrząsnęła głową.
— Wszyscyście tacy sami. Jak tylko dostaniecie to, czegoście chcieli, nic was nie zatrzyma.
Westchnęła.
— Tak, każdy ma ochotę ciupciać królową, ale nikt nie chce jej poślubić.


"It's always funny until someone gets hurt...
...and then it's absolutely friggin' hysterical!"

Offline

 

#2 2008-03-01 22:25:58

aleksandragalan

Nowicjusz

1739159
Call me!
Zarejestrowany: 2008-02-24
Posty: 6
Punktów :   

Re: Roland Topor - Wybrane

)
Sławny Roland Topor
Jakież Ty "erotyki" czytasz


Uśmiechnij się.
Zawsze jest powód dla którego uśmiech może zagościć na Twojej twarzy

Offline

 

#3 2008-03-02 18:40:11

Nepharis

Administrator

4288339
Call me!
Zarejestrowany: 2008-02-22
Posty: 24
Punktów :   

Re: Roland Topor - Wybrane

jakby ktos byl zainteresowany moge podac link do strony gdzie jest wiecej jego opowiadan w j. polskim

Do Oli

"przeciez jestem juz duzym chlopcem"


"It's always funny until someone gets hurt...
...and then it's absolutely friggin' hysterical!"

Offline

 

#4 2008-03-05 12:33:27

Magoose

Początkujący

3524611
Zarejestrowany: 2008-02-23
Posty: 10
Punktów :   

Re: Roland Topor - Wybrane

Ja z Topora czytałem "Wielką księgę cholernego Proutto" i gorąco ja polecam. Niestety już jej nie mam, ktoś mi jej po prostu, bezczelnie nie oddal hehe

Zaczyna się tak: "Nie wiem jak do tego doszło, ale takie są fakty: od trzystu dni jestem Bogiem Zoasów.". A Proutto to jedyny wyznawca.

    Akurat tropiłem jaszczurkę, której odciąłem tylne nogi - to jedna z moich rzadkich rozrywek - kiedy natknąłem się na przykucniętego za krzakami Proutto. Natychmiast przyjął postawę pełną fałszywej uniżoności, którą stosował zawsze przed moim obliczem.

    - Wybacz mi, Gisou.

    - Co za głupstwa znowu wyczyniałeś, paskudny Proutto? Chwileczkę, nic nie mów. Wiem. Zanosiłeś prośby do innego Boga Żywego? A może Martwego?

    - Nie, zapewniam cię, Gisou. Byłem za potrzebą.

    - Próbujesz mi wmówić, że miewasz potrzeby, ty, który masz tylko obowiązki.

    - Wybacz, Gisou. Robiłem kupę.

    - Masz na myśli zapewne wydalanie stolca?

    Spuścił głowę, porażony wstydem.

    - Porównaj, rozważ i odpowiedz swemu Bogu: jakie odchody wydają ci się bardziej uciążliwe: ty czy twój kał?

    - Ja, Gisou.

    Łzy potoczyły się po jego krągłych policzkach.

    - To nie ty wydalasz ekskrementy, to one odrzucają cię z odrazą. Zważ na ich chwalebne przeznaczenie, zmieszane z glebą wzbogacą ją o dobroczynne pierwiastki, których ty nie potrafisz wykorzystać, bo jestes zbyt głupi. No a ty, jaką szlachetną misję wypełniasz? Kogo wzbogacasz? Opychasz się, żresz, niszczysz przyrodę. Twój gnój jest więcej wart od ciebie.

    - Przykro mi, Gisou.

    - Odchody nadają sens twemu życiu. Są najlepszą cząstką twojej istoty. Dopóki gromadzą się we wnętrznościach, udzielają ci odrobiny swojej szlachetności. Z chwilą gdy cię opuszczają, pogążasz się na powrót w przyrodzonej sobie marności.

Ostatnio edytowany przez Magoose (2008-03-05 12:36:46)


Nie warto uciekać przed nieuniknionym, gdyż wcześniej czy później trafia się w miejsce, gdzie nieuniknione właśnie przybyło i czeka.

Terry Pratchett " Pomniejsze bóstwa"

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.assassincreed.pun.pl www.bractwofantasy.pun.pl www.forumrozrywkowe.pun.pl www.forumsko.pun.pl www.pocketmonsters.pun.pl